sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 5

Hej, hej, hej. Przybywam z nowym rozdziałem, który jest chyba jednym z najważniejszych. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Miłego czytania :)
-------------------------------------
Sztandar zmienił kolor na czarny i na środku zaczął świecić symbol...Hadesa. Jednak nie to było najdziwniejsze. Po chwili wokół niego pojawiło się kilkanaście innych symboli!!! To samo pojawiło się nad moją głową. Wszyscy oboziwicze (nawet ci, którzy nie brali udziału w bitwie) stali nie wierząc własnym oczom. Nikt nie chciał się ruszyć. Nawet Chejron. Nagle obok mnie znikąd pojawił się mężczyzna. Nie będę opisywać jego wyglądu, bo był nieziemski (pomimo swojego wieku). Nie wiadomo skąd wiedziałam kto to jest. Zeus. Uklękłam wypowiadając jego imię. Pozostali poszli w ślad za mną. Nagle Gromowładny przemówił:
-Powstańcie.-tak też zrobiliśmy.-Ta oto heroska jak zauważyliście została uznana przez mojego brata Hadesa, ponieważ jest jego córką oraz uznali ją pozostali Olimpijczycy, gdyż jest naszą ulibienicą, nadzieją dla innych oraz przyszłością być może lepszego świata. Otrzyma ona jakiś dar od każdego boga. Nawet tych pomniejszych.
Wszyscy patrzyli na mnie z szacunkiem, ale też z zazdrością i obawą, że jestem teraz najpotężniejszą osobą na obozie.
-Nie musicie się jej obawiać-przemawiał dalej Zeus.-Nie jest ona zagrożeniem, Wierzę, że będzie umiała zapanować nad otrzymaną mocą i będzie wiedziała kiedy jej użyć. Droga Julio masz moje błogosławieństwo.
Po tych słowach Gromowładny wrócił do swojej postaci, więc wszyscy odwrócili wzrok. Po chwili już go nie było. Nagle poczułam jak wstępuje we mnie ta nowa moc. Czułam się jakbym mogła zrobić wszystko, jakbym była niezwyciężona. To wszystko było wspaniałe lecz nie na długo. Po chwili poczułam się jednak przytłoczona. Nie miałam siły ustać na nogach. Myślałam, że to co jest we mnie rezerwie mnie na kawałki. Upadłabym na kamienie obok strumienia lecz w ostatniej chwili złapał mnie Leo. Zobaczyłam tylko jak się do mnie uśmiecha i mówi:
-Wszystko będzie dobrze.
Późnej widziałam tylko ciemność. Zemdlałam. To już po raz trzeci w ciągu kilku dni.
                 *** 
Znowu obudziłam się w szpitalu. Obok łóżka siedział syn Hefajstosa. Uśmiechał się, ale jego twarz wyglądała jakby nie spał kilka nocy.
-Jak długo byłam nieprzytomna?-zapytałam. 
-Dwa dni.-odpowiedział Leo zmęczonym głosem. 
-I Ty przez cały ten czas tu siedziałeś? 
-Hmmmmmmm... no tak. Martwiłem się o Ciebie.
-Bardzo miło z twojej strony i dziękuje. Ale już czuję się lepiej, więc proszę Leo idź odpocznij.
-Napewno? Poradzisz sobie? 
-Tak. Napewno. Nie bój się o mnie. Do zobaczenia później. 
-Cześć.-odpowiedział i wyszedł na zewnątrz. 
----------------------------------
Mam nadzieję, że się podobało. Liczę na Wasze komentarze. Do zbaczenkatw sobotę :) ;)

2 komentarze:

  1. Ło matko, to mnie zaskoczyłaś :D. Hades? Super :D. To musi być jakaś gruba sprawa jak wszyscy bogowie dają jej błogosławieństwo. Nie mogę się doczekać ^.^. Aaa, Leo bohater <3. Może będą parą *oby, oby, oby xD*.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy gruba to sama jeszcze nie wiem. Zobaczymy co wyjdzie w praniu :D Co do Leo mam pewne plany ale nie tylko do niego ;) Zresztą zobaczycie sami w kolejnych rozdziałach. :) ;)

    OdpowiedzUsuń