Hej. Notkę znajdziecie pod rozdziałem. :)
-------------------------------------
Całkiem inaczej wyobrażałam sobie bitwę o sztandar. Słyszałam, że używa się w niej mieczy ale tak szczerze to myślałam, że takich drewnianych. Myliłam się. To były najprawdziwsze miecze. Takie z żelaza. Byłam trochę przestraszona, ponieważ nigdy nie walczyłam mieczem, ba nawet nie miałam go nigdy w ręce.
Całkiem inaczej wyobrażałam sobie bitwę o sztandar. Słyszałam, że używa się w niej mieczy ale tak szczerze to myślałam, że takich drewnianych. Myliłam się. To były najprawdziwsze miecze. Takie z żelaza. Byłam trochę przestraszona, ponieważ nigdy nie walczyłam mieczem, ba nawet nie miałam go nigdy w ręce.
Byłam w drużynie niebieskiej. Dowodziły tam domki: Aresa, Ateny i Apolla. Natomiast w drużynie czerwonej domki: Posejdona, Hadesa i Afrodyty. Jak sami zauważyliście szanse były nierówne. Zapewne zastanawiacie się jak wybrałam drużynę. Było tak jak mówił Percy. Wszystkie domki chciały mieć mnie w drużynie. Jeszcze nigdy nie byłam tak rozchwytywana. Nie wiedziałam po której stronie chcę być, dlatego poprosiłam Chejrona o przydział. I tak znalazłam się w drużynie niebieskich. Po ogólnym ustaleniu planu i umiejscowieniu naszego sztandaru usłyszeliśmy odgłos konchy. Wszyscy rozbiegli się po lesie. Ja, Annabeth i dwójka jakichś chłopaków, których nie znałam, mieliśmy zabrać sztandar przeciwnika. Gdy znaleźliśmy sie przy strumyku po jego drugiej stronie zobaczyliśmy nasz cel. Wydało mi się to zbyt proste. Nagle z za drzew wyskoczyła dziesiątka obozowiczów. Otoczyli nas. Wtedy Ann podeszła do mnie i powiedziała na ucho:
-Na trzy my rzucimy się na nich, a ty pobiegniesz po sztandar i wrócisz z nim na tę stronę strumyka.-po chwili krzyknęła.-UWAGA! 1...2...3!!!
Biegłam ile sił w nogach. Kilka razy się potknęłam ale na szczęście nie upadłam. Wreszcie dobiegłam do sztandaru. Wyciągnęłam go z ziemi i biegiem wróciłam tą samą drogą. Powiem Wam, że nie jest on taki lekki na jaki wygląda. Gdy znalazłam sie po naszej stronie i wybiła go w ziemię usłyszeliśmy konchę. Dzieciaki z mojej drużyny krzyczały głośno:
-Wygraliśmy! Wygraliśmy!...
Nagle pojawił się Chejron i wszystkie krzyki i rozmowy ucichły. Wszyscy obozowicze otoczyli mnie czekając na to czy zostanę uznana. Po jakiejś minucie ciszy wydarzyło się coś niesamowitego. Coś czego nikt się nie spodziewał.
---------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał chociaż nie należy do tych strasznie długich. ;) Będę wredna i z uznaniem naszej bohaterki przytrzymam Was (mam nadzieję, że w napięciu) do kolejnej soboty. :D Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba i jeszcze nieraz Was zaakoczy. :) Do usłyszenia w sobotę :*
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał chociaż nie należy do tych strasznie długich. ;) Będę wredna i z uznaniem naszej bohaterki przytrzymam Was (mam nadzieję, że w napięciu) do kolejnej soboty. :D Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba i jeszcze nieraz Was zaakoczy. :) Do usłyszenia w sobotę :*
Bitwa o sztandar :D. O tak! Jaki długas 😄. Ja tam wybrałabym też drużynę niebieskich. Atena - moja mamusia xd.
OdpowiedzUsuńAnn jak zwykle ma genialne plany.
Kurde, jak mogłaś? Ja chcę poznać jej rodzica! Teraz, zaraz xd.
I proszę więcej Leosia <3.
Czekam na next i zapraszam do mnie ^.^.
Przy uznaniu możecie się trochę zdziwić. Naprawdę. Mam nadzieję, że to Was zaskoczy (oczywiście w pozytywny sposób). A co do Leosia to beda z nim 2 rozdzialy albo może więcej? Hmmmm.... jeszcze nwm. Ale 2 będą napewno. Tyle mogę powiedzieć :) Ja też nie mogę się doczekać aż dodam kolejny rozdział, ponieważ chcę zobaczyć Waszą reakcję. Do usłyszenia w sobotę :)
Usuń