sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 9

Po około 5 minutach siedzenia na trawie wstałam i oznajmiłam Leosiowi, że możemy wrócić do ćwiczeń. Pomyślałam o Posejdonie i o wodach mórz i oceanów, których jest panem. Syn Hefajstosa znów stanął około 15 metrów ode mnie.
-Gotowa?-krzyknął.
-Tak.-odkrzyknęłam.
W ręce Leo znów pojawiła się kula ognia. Ja natomiast wyciagnęłam ręce przed siebie i wyobraziłam sobie wielką ścianę wody. Gdy świecący obiekt zbliżał się do mnie, poczułam się jakby we mnie znajdowało sie morze, które chce wydostać się na zewnątrz. W ostatniej chwili wystrzeliła przede mną ściana wody. Czułam się niesamowicie. Leo był zachwycony.
-Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Jesteś nisamowita.-powiedział.
-Heh. Dziękuje.
-Wygląda na to, że umiesz się już bronić. Co teraz powiesz na atak?
-Jestem jak najbardziej za.-odparłam.
Znowu stanęliśmy w pewnej odległości od siebie. Pomyślałam, że skoro Leo potrafił wytworzyć taką kulę ognia to może ja też spróbuje. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że w mojej ręce pojawiła sie podobna broń. Gdy je otworzyłam zobaczyłam wodną kulę, którą oplatały pioruny. Byłam z siebie dumna. Postanowiłam odwdzięczyć się Leosiowi. Z uśmiechem na twarzy rzyciłam kulą w jego stronę. Zdezorientowany chłopak nie zdążył wytworzyć wokół siebie jakiejś tarczy, więc tylko uchylił się przed pociskiem. Gdy podszedł do mnie powiedział:
-No, no, no. Widzę, że atak i obronę masz już mniej więcej przećwiczone. Jutro jeżeli chcesz możemy poćwiczyć inne techniki co?
-Tak z wielką chęcią.
-O poruszanie się cieniem musisz zapytać Nico. W końcu jest Twoim bratem. Jak go poprosisz może Ci pomoże.
-Jakie poruszanie się cieniem? O co tu chodzi?-zapytałam zdezorientowana.
-Nico Ci wytłumaczy. Łucznictwo możesz poćwiczyć z dziećmi Apolla lub Annabeth, ponieważ jest w tym bardzo dobra. Natomiast walkę na miecze z Percy'm, ponieważ jest w tym najlepszy prócz dzieci Aresa, z którymi będziesz mogła trenować gdy nabierzesz wprawy.-powiedział.
-Dzięki za rady.
-Wydaje mi się, że pora na kolację.
Faktycznie. Nawet nie zauważyłam jak długo ćwiczyliśmy. Gdy zbliżaliśmy się do pawilonu jadalnianego usłyszeliśmy konchę.

5 komentarzy:

  1. Szkoda że taki krótki ; ( Ale Leo ciągle w centrum uwagi nonono świetnie!!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;) ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie jak go pisałam to jakiś dłuższy się wydawał. :P
    Hehe no tak troche go jest w ostatnich 2 rozdziałach. :D
    Cieszę siew, że ktoś to wogóle czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Króciutki, ale fajny. I jest Leo, a to się liczy :). Fajnie, licze na wątek z Nico.
    Wenyyy ;*

    OdpowiedzUsuń