Cześć. Jest nowy rozdział. Niestety ostatnio nie miałam weny i bardzo opornie szło mi pisanie. Tak więc za wszystkie błędy stylistyczne (o ile takowe znajdziecie) przepraszam. :) Miłego czytania. :) ;)
----------------------------------------
Bardzo długo spacerowałam po obozie unikając ludzi jak tylko mogłam. Chciałam pobyć sama i pomyśleć. Na kolacji też się nie zjawiłam tylko siedziałam w ciszy w domku Hadesa. Nie byłam głodna. Nie rozumiał tego jednak mój starszy brat, który martwiąc się o mnie przyniósł mi przepyszne naleśniki. Zjadłam je po bardzo długim wykładzie Nico na temat tego, że powinnam prawidłowo się odżywiać.
Około godziny 23 ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
-Hej. Wszędzie Cie szukałem. Musisz coś zobaczyć.-powiedział Percy. Wyglądał na przejętego.
-Czy coś się stało?
-Dziś jest noc spadających gwiadz i wszyscy są na plaży, żeby je oglądać. Tylko Ciebie brakuje.
-Nie mam ochoty na zabawę.
Poza tym muszę odpocząć przed misją.
-Odpoczniesz później. A teraz chodź.
-Naprawdę nie mam ochoty.
-To wyciągane Cie stąd siłą.
Jeszcze chwilę posprzeczaliśmy się jednak postanowiłam wyjść na plażę.
Gdy dotarliśmy na miejsce poprosiłam Percy'ego żebyśmy stanęli gdzieś z boku. Nie chciałam rzucać się w oczy. Po około 15 minutach roznowy na przeróżne tematy zauważyłam spadającą gwiazdę. Automatycznie pomyślałam marzenie. Chwilę później dało się słyszeć wśród obozowiczów okrzyki zadowolenia przepięknym zjawiskiem. Niestety nie trwało to długo, ponieważ w naszą stronę zmierzała Annabeth. Była wściekła.
-Perseuszu Jacksonie. Gdzie Ty się podziewałeś. Zostawiłeś mnie samą?
Po chwili mnie zauważyła.
-O widzę, że dobrze się bawisz pokrywając cudzych chłopaków.
-Ale ja przecież...-nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie odjęło mi mowę. Po chwili jednak zauważyłam, że oczy Annabeth nie są szare lecz czarne.
-Percy coś jest z nią nie tak. Zobacz na jej oczy.-zwróciłam się szeptem do chłopaka.
-Faktycznie.-odpowiedział.-Annabeth uspokuj się. Nic się nie stało. My tylko rozmawialiśmy.
Percy zaczął powoli podchodzić do dziewczyny. Ann jednak nie odrywała ode mnie wzroku pełnego chęci mordu. Po chwili poczułam jak z ogromną siłą uderzam plecami w jakąś twardą powierzchnię. Gdy osłupienie minęło zobaczyłam, że przeleciałam dobre 10 metrów i uderzyłam w drzewo.
Czy to zrobiła Ann? Nie to niemożliwe ona nie umie takich rzeczy. Ponyliłam się jednak, ponieważ wszyscy w osłupieniu patrzyli na dziewczynę. Byłam wściekła. Złość się we mnie gotowała. Powolnym krokiem zmierzałam w stronę Annabeth.
Gdy znalazłam się w odległości około 5 metrów zobaczyłam, że Will ten od Apolla zabiera Ann w stronę szpitala ja jednak dalej byłam wściekła i musiałam wyładować na czymś całą swoją złość. Poczułam się tak samo ja na werandzie domku Hadesa gdy chciałam zniszczyć obóz. Po chwili podbiegli do mnie synowie Aresa gotowi do walki oraz Percy i Leo.
-Nic się nie stało. Julka uspokuj się. Proszę.-zaczął Percy.
-Tak. On ma rację.-powiedział Leo, a później dodał szeptem do syna Posejdona.-Zobacz na jej oczy są czerwone.
Gdy to usłyszałam byłam trochę przerażona. Powoli zaczęłam się uspokajać, a wraz ze mną kolor moich oczu. Zauważyłam to po minie chłopaków.
-Idz odpocznij przed misją.-powiedział Percy.
-Tak. Czeka nas długa podróż.-powiedział Leo.
Przytaknęłam tylko ruchem głowy i powlokłam się w stronę domku Hadesa.
ahh ta zazdrość^^ super czekam na nastepny :-*
OdpowiedzUsuńAnn raczej Percyemu przed misją zrobi dłuuugi wykladzik !!! Świetny rozdział
OdpowiedzUsuń