niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 21

Cześć. Jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że będzie lepszy od poprzedniego. Może Wam się spodoba. Miłego czytania.
------------------------
Siedziałam na łóżku i płakałam. Jeszcze nigdy nie miałam tak realistycznego snu. Byłam przerażona. Nico wpadł do pokoju z miną gotową do walki. Jednak gdy nie zlokalizował żadnego niebezpieczeństwa usiadł koło mnie na łóżku.
-Ja....to był straszne.....Annabeth.....-powiedziałam.
-Co z Annabeth? Co się stało?-Nico był lekko zbity z tropu.
-Sen.....Dylan.....on wie wszystko o obozie i o misjii.....spiskował z Ann....
-To tylko sen. No już spokojnie. Nie płacz już.
Powoli się uspakajałam.
-To było takie prawdziwe.-powiedziałam.
-Ja miewam sny tego typu co noc. Prawie każdy heros takie ma.
-Ale mi nigdy się nic nie śniło. Zwłaszcza tak bardzo realnego.-już nie płakałam. Powoli docierało do mnie to co się wydarzyło.
-Hmmm....dziwne. Spróbuj jeszcze pospać. Czeka Cie długa podróż.
-Dobrze spróbuje.
Nico wyszedł z pokoju, a ja ułożyłam się wygodnie na łóżku. Sen jednak nie przyszedł choćbym nie wiem jak się starała.
Wyszłam z łóżka i powłucząc nogami poszłam do łazienki. Wzięłam długi i bardzo odprężający prysznic. Gdy wróciłam do pokoju już prawie światło.
Na łóżku dostrzegłam nieduży plecak, a obok niego karteczkę, na której pisało:
"Pomyślałem, że może Ci się to przydać. Na pewno Ci się przyda. Przecież znam się na podróżach jak nikt inny."
-Hermes...-powiedziałam cicho-Dziękuję.
Otworzyła plecak i zajrzałam do jego wnętrza. Znalazłam w nim nektar i ambrozje, ciepłą kurtkę, ubrania, nieduży zapas jedzenia, jakieś liny i zaraz, zaraz....czy to jest namiot? Ale jak on się tam zmieścił? Nie ważne. Nie będę w to wnikać.
Gdy skończyłam oglądać zawartość plecaka zaczynało już świtać. Ubrałam się w wygodne ciuchy, które dostałam od Hermesa. Gotowa na misję cicho wyszłam z domku Hadesa, żeby nie budzić brata.
Gdy stanęłam na schodach zauważyłam, że Percy i Leo juz stoją na środku placu między domkami. Szybko powtórzyłam przepowiednie i podbiegłam do moich towarzyszy. Po krótkim powitaniu ruszyliśmy na wschód. Gdy doszliśmy do sosny Thali ostatni raz obejrzałam się na obóz i zeszłam w dół wzniesienia.
------------------------
Chciałabym przeprosić za to, że rozdział jest krótki i pojawia się dopiero teraz, a nie tydzień temu lub wczoraj. Nie miałam czasu dodać go w terminie. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że pomimo tego jakie te rozdziały są nie zniechęcicie się do ich czytania i komentowania. Nie bójcie się mnie krytykować. Dzięki temu wiem co poprawić. Do zobaczenia za tydzień. :) ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz